sobota, 4 października 2014

Rozdział 4 - Nie jest tu zbyt pięknie



    Everly włóczyła się miedzy pijanymi, tańczącymi parami. Zastanawiała się nad tym jak poinformować Lucy o tym, że właśnie spoufaliła się z wrogiem dodatkowo narażając je na niebezpieczeństwo z jego strony. Żałowała tego, co zrobiła, no, ale skąd miała wiedzieć, kim jest chłopak, z którym właśnie miała przeżyć ciekawą noc. Przyjaciółka na pewno będzie jej wypominać, że nie słuchała wykładów w Instytucie i teraz właśnie ma przykład tego, co było podczas tych zajęć opisywane. Dziewczyna miała tylko nadzieję, że porządna dawka werbeny wbita w ciało wampira zdoła go na jakiś czas unieszkodliwić, przynajmniej do czasu wymyślenia jakiegoś sensownego planu.
   Rozmyślania dziewczyny przerwała Lucy, która z pośpiechem podeszła do niej. Na jej twarzy malowało się zdenerwowanie i podniecenie. Jej włosy były w nieładzie. Z pewnością przebywała ona niedawno na zewnątrz budynku i dzięki wiatrowi uzyskała taki efekt. Właściwie wyglądała całkiem nieźle. Nigdy właściwie nie musiała dbać o swój wygląd. Nie ważne w jakiej sytuacji, zawsze prezentowała się cudownie. Dziewczyny nie odzywając się do siebie wyszły na zewnątrz. Porozumiewały się bez słów. Obie wiedziały, że będzie to ważna rozmowa. Głośna muzyka nie sprzyjała takim pogawędkom.
   - Wiem, kto to jest – wyjąkała na jednym oddechu Lucille, gdy tylko znalazły się przed budynkiem, a Everly o mało, co serce nie podeszło do gardła.
   - Ale kto? – zapytała Jones próbując ukryć swoje zdenerwowanie.
   Dziewczyna miała nadzieję, że przyjaciółka nie mówi o wydarzeniu z łazienki. Liczyła, że dłużej uda się jej to zachować w tajemnicy przynajmniej przed nią. 
   - Wiem, kto zabił Haydena i resztę – wykrzyknęła brunetka, a jej towarzyszce od razu zrobiło się lżej na sercu, ponieważ nie znała jej małego sekretu.
   - Jak to? Kto to? Skąd?
  - Był tu. Pamiętasz jak wracałyśmy tamtego wieczoru do obozu? – zapytała, a Everly kiwnęła twierdząco głową. – Mijał nas wtedy pewien brunet, to właśnie był on. To Kol Mikaelson, brat słynnego Klausa. Jeden z pierwotnych.
   Jej przyjaciółka zasłoniła usta dłonią.  Nie mogła w to uwierzyć. Przecież one nie dadzą rady pokonać jednego z najstarszych wampirów.  Dodatkowo nie mogli liczyć na pomoc rady, ponieważ przez upartość Lucy już do niej nie należą. Chciała ponownie odwieść przyjaciółkę od pokonywania pierwotnego, jednak wiedziała, że to i tak nie przyniesie żadnego skutku. Tak, więc nie odzywała się czekając na rozkazy przyjaciółki, która zaczęła zawzięcie przeszukiwać swój plecak.
   - Okej. Musimy zgromadzić odpowiedni sprzęt – powiedziała Lucille. – Rozdzielmy się. Każda z nas niech zajmie się organizacją narzędzi. Przydałaby się też werbena, na słabsze wampiry. Może dzięki temu zawrzemy z nimi jakiś sojusz. Za wszelką cenę musimy zwyciężyć – dodała.
   Everly kiwnęła głową. Obie dziewczyny przytuliły się do siebie i rozeszły każda w inną stronę.
   Lucy udała się z powrotem do Mystic Grilla. Miała nadzieję, że wyciągnie więcej informacji od kelnera, czy innej przypadkowej osoby. Gdy weszła do środka budynku nie było już tam tak samo jak przedtem. Obok tulących się, cudnie wyglądających, zakochanych par znajdowały się pary, w których jeden z partnerów wgryzał się w szyję towarzysza, czy towarzyszki. Wyglądało to naprawdę obrzydliwie. Reszta nie zwracała na nich uwagi. Lucy nigdy w życiu nie widziała czegoś takiego. Nie miała pojęcia o tym, że poziom inteligencji wampirów wzrósł aż tak wysoko. Zastanawiała się, gdzie była władza miasta: policja, straż, pogotowie, cokolwiek. Musiała jakoś zareagować, ale nie miała pojęcia, co ma zrobić. Miała jakieś swoje gadżety, jednak ich ilość nie zachwycała.
   Po chwili Lucille spostrzegła siedzącą prawym rogu pomieszczenia młodą dziewczynę. Była w jej wieku. Jej włosy miały kolor brązu. Oczy również przybrały ciemny odcień. Ciemna cera dodawała jej uroku. Jednak jej zachowanie było bardzo dziwne. Dziewczyna miała sprzed sobą mapę. W ręku trzymała naszyjnik. Zamknęła oczy i zaczęła wymawiać jakieś słowa, których Lu nie mogła dosłyszeć. Nie zastanawiając się długo postanowiła podejść do nieznajomej.
   Gdy tylko pojawiła się przy jej stoliku zaczęły ją dopadać wątpliwości. Mimo to postanowiła zostać i dosiadła się naprzeciwko nastolatki. Jej towarzyska jednak nawet jej nie zauważyła, nadal miała zamknięte powieki. Teraz dziewczyna dokładnie mogła usłyszeć jej słowa, jednak nie rozumiała ich. Były one prawdopodobnie po łacinie, albo innym starym języku. Na mapce leżał siwy proszek, który zaczął zmieniać swoje położenie.
   - Wiedźma – pomyślała Lu nie odrywając wzroku od tajemniczej dziewczyny.
  Kiedy w końcu małe ziarenka zatrzymały się w jednym miejscu czarownica otworzyła oczy i spojrzała na towarzyszącą jej brunetkę. Była zaskoczona tym, że znajduje się przy niej. Przecież wszyscy wokoło niej byli zahipnotyzowani przez wampirów. Tak więc, dziewczyna musiała wiedzieć o tych wszystkich złych stworach niszczących jej ukochane miasto.
   - Kim jesteś? – zapytała mulatka.
   - Co to za zaklęcie? – odpowiedziała pytaniem na pytanie Lucy.
  Nie wiedziała, czy może tak od razu mówić, że jest łowcą i chce zabić Kola. Musiała przecież wiedzieć, czy dziewczyna jest osobą godną zaufania. W głębi duszy liczyła na to, że tak, ponieważ przydałaby się jej jakaś wiedźma.
   - Lokalizujące – odpowiedziała bez zastanowienia. – Jestem Bonnie – podała dłoń Lu, a ta ją uścisnęła.
   - Mieszkasz tu?
   - Tak od urodzenia. Jednak jak widzisz – wskazała ręką na parkiet. – Nie jest tu zbyt pięknie. A ty skąd wiesz o wampirach? Czym jesteś? – zapytała.
   - Łowcą – powiedziała Lu po chwili zastanowienia skarcając się za łatwowierność.
  - Oh. Mam nadzieję, że tobie uda się zniszczyć tą plagę potworów – powiedziała Bonnie. – To właśnie przez nie straciłam przyjaciółki, które stały się jednymi z nich. Jednak, aby zabić wszystkie wampiry na świecie, należy zabić pierwotnych. Jeżeli zabijesz jednego z nich znika cała stworzona przez nich linia.
   - Tak wiem. Zostałam już dokładnie w tym przeszkolona. Jednak jeszcze nigdy nie działałam przeciw pierwotnych. Wszyscy uważali, że wraz z przyjaciółmi jesteśmy zbyt młodzi na takie zadanie. Teraz jednak, gdy moi przyjaciele zostali zabici chcę odegrać się na ich mordercy – Kolu Mikaelsonie – powiedziała Lu na jednym oddechu.
   Bonnie spojrzała na nią zaskoczona. Widziała, że dziewczyna bardzo chce wygrać. Jej oczy świeciły wielkim zapałem do walki. Jednak pierwotny był wielkim wyzwaniem. Jej chłopak Jeremy nie raz próbował się za nich zabrać. Jego działania przynosiły jednak marny skutek.
   - Pomogę ci – powiedziała mulatka.
   Polubiła Lu. I wiedziała, że nie ma złych intencji. Ich rozmowa była naprawdę szczera. Miała ochotę współpracować z dziewczyną. Liczyła na to, że razem osiągną coś naprawdę wielkiego.

***
   Everly szła jedną z ulic Mystic Falls. Miała znaleźć jakąś broń, jednak nie miała pojęcia gdzie ma jej szukać. Miała nadzieję, że znajdzie jakiegoś miejscowego łowcę, który da jej kilka narzędzi, które przydadzą się w planie Lucy. Ufała przyjaciółce i wiedziała, że na pewno wymyśli coś sensownego.
   Minęło kilkanaście minut, a dziewczyna dalej nic nie znalazła. Usiadła na chwilę na ławce znajdującej się tuż przy drodze, aby pomyśleć gdzie by mogła pójść. Spojrzała na ziemię i zaczęła malować butem po piasku. Pomagało jej się to skupić. Zaczęła się zastanawiać nad tym, czym właściwie można zabić pierwotnego. Było to na wykładach w Instytucie, ale nigdy ich nie słuchała. Wolała w tym czasie słuchać muzyki w słuchawkach, czy myśleć o niebieskich migdałach.
   Kiedy podniosła głowę spostrzegła przed sobą bruneta. Jej serce zaczęło bić jak oszalałe. To był on. Wampir, którego potraktowała porządną dawką werbeny. Wiedziała, że teraz będzie szukał zemsty. Bała się. Włożyła rękę do kieszeni łapiąc za telefon. Gdyby nieznajomy chciał ją zaatakować ekspresowo wybrałaby numer do Lucy. Poradziłaby sobie sama, jednak jej cała broń została w marynarce, którą zostawiła w Mystic Grillu.
   - Widzimy się ponownie – odezwał się chłopak uśmiechając się zadziornie.
   - Odejdź ode mnie – powiedziała stanowczo Everly starając się nie okazywać przerażenia.
   - A więc jesteś łowcą… Wiesz, że umawianie się z wampirem jest takie nieprofesjonalne. A dodatek z werbeny naprawdę powalił mnie na kolana.
   Dziewczyna wstała z ławki, a być na równej wysokości, co jej towarzysz. Spojrzała mu prosto w oczy. Chłopak uśmiechnął się. Po chwili para przylgnęła do siebie namiętnie się całując.

***
   Lucy wyszła na zewnątrz. Polubiła Bonnie i cieszyła się, że zawarła z nią sojusz. Wyglądała na lojalną dziewczynę. Miały się jutro spotkać i porozmawiać o szczegółach ich planu. Dziewczyna obiecała, że przeszuka stare księgi z zaklęciami. Miały nadzieję, że znajdzie się tam coś co pomoże pokonać pierwotnego. Teraz jej głównym celem było właśnie to. Wiedziała, że ta "walka" potrwa o wiele więcej, niż jeden tydzień, ale to poświęcenie było na prawdę warte. Ma sznasę na pomszczenie śmierci Haydena i pozostałych. 
   Dziewczyna rozmyślając szła ulicą Mystic Falls. Wraz z Everly zamieszkały w jednym z opuszczonych domów. Nie miały ochoty dalej nocować w miejscu, gdzie zginęli ich przyjaciele. W pewnym momencie dziewczyna poczuła dreszcze. W głębi duszy coś jej mówiło, że ktoś ją śledzi. Jednak za każdym razem, gdy odwracała się do tyłu nikogo nie zobaczyła. Gdy już znajdowała się blisko budynku, w którym aktualnie mieszkała ktoś zagrodził jej drogę. Na początku dziewczyna nie wiedziała nawet jakiej płci jest ta osoba, było już po północy, więc widoczność na ulicy nie była znakomita. Nieznajoma osoba podeszła do niej. Kiedy znajdowała się tuż obok Lucy, dziewczyna rozpoznała tajemniczego osobnika. Był to nie kto inny, jak Kol Mikaelson. Dziewczynie zrobiło się słabo.

Przepraszam za ten rozdział. Wyszedł całkiem inaczej niż chciałam. Jednak przeziębienie trochę to uniemożliwia. Mam nadzieję, że zaakceptujecie jakiekolwiek błędy. No i tak jak dziewczyny zapraszam was na mojego własnego bloga: TUTAJ.

4 komentarze:

  1. Achhh ja na prawdę nie wiem co mam napisać. Jest cudowny <3333. Jestem ciekawa co będzie z tym wampirem... Czekam na kolejne <3 Zdrowia życzę

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow <3 to niesamowite i wgl takie no.. ygh :) czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, mogę użyć twojego szablonu na moim blogu?

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie powiem zaskoczyłaś mnie z tym pocałunkiem, ale pozytywnie :) No dobra lecę czytać dalej życzę weny i zdrowia
    alex2708.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń