Lucy szła tuż obok Caleba przemierzając las. Kolejny raz robili bez sensowne kółko, które sprawiało, że chłopak stawał się coraz bardziej wkurzony. Co chwilę mówił dziewczynie, że nie ma to najmniejszego sensu, że tutaj jej nie znajdą. Jednak ona nie chciała go słuchać.
- Nie mogę stracić kolejnej osoby, na której mi zależy! - wykrzyknęła.
Chłopak przytulił ją do siebie. Miał nadzieję, że za chwilę wróci do siebie i w końcu będą mogli wymyślić jakiś genialny plan na unicestwienie pierwotnych. Właściwie nawet spodobało mu się to małe przytulanko, ponieważ na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Przedstawię ci kogoś - powiedział odsuwając się od dziewczyny.
Lucy spojrzała na niego załzawionymi oczami. Nie wiedziała dlaczego aż tak się martwi. Fakt Everly była jej najlepszą przyjaciółką, jednak to właśnie ona była najbardziej wytrwała i silna. Nigdy się nie załamywała, mimo tego bagna w którym przyszło jej żyć. Tym bardziej musiała się ogarnąć. Dodatkowo nie mogła pokazać Calebowi, że jest miękka, ponieważ mógłby to kiedyś wykorzystać i ją oszukać. A na to nie mogła sobie pozwolić.
- Kogo? - zapytała niepewnie.
- Przekonasz się - odpowiedział.
***
Stefan wraz z Damonem wrócili do swojego domu. Po tym, jak ich koleżanka zostawiła ich w środku lasu nie mieli ochoty jej szukać. W końcu to ona chciała od nich pomocy, a nie odwrotnie. Oboje nalali sobie po szklance ulubionego napoju i usiedli na kanapie.
- Niezłe ziółko z tej małolaty - powiedział Damon uśmiechając się do brata.
- Lepiej z nią nie zadzieraj. W końcu to łowca, a ty już masz z nimi trochę problemów - dodał jego brat, jak zwykle dbający o wszystko.
- Nie martw się. Lepiej zająłbyś się poznawaniem jej przyjaciółeczki. Może i ona jest równie seksowna.
Ich rozmowę przerwało stukanie do drzwi. Bracia nie zdążyli nawet powiedzieć "proszę", gdy w drzwiach stanęła średniego wzrostu blondynka.
- Rebekah - odezwał się Stefan wstając z kanapy.
- Co cię sprowadza w nasze skromne progi? - odezwał się jego brat.
- To nie pora na żarty - powiedziała dziewczyna z wyraźnym zdenerwowaniem na twarzy. - Mamy problem.... z Kolem.
Salvatorowie spojrzeli na siebie, a potem na towarzyszkę. Od kiedy to pierwotna przychodzi do nich z problemem związanym ze swoim bratem? Miała w końcu od tego swoich starszych braci. Którzy dbali tylko o swoją rodzinę, nikogo poza tym.
- Klaus, Elijaha i Finn wyjechali, a więc wy musicie mi pomóc - powiedziała Rebekah uprzedzając ich kolejne pytanie.
***
Caleb wraz z Lucy weszli do jednego z budynków mieszkalnych znajdujących się w centrum Mystic Falls - uroczego miasteczka, w którym właśnie się znajdowali. To właśnie tutaj brunetka miała poznać kogoś, kto miał pomóc jej w rozwiązaniu problemów. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że para wchodząc do środka nawet nie zapukała. Widać było, że chłopak był częstym gościem w tym właśnie miejscu.
Wnętrze budynku było tradycyjne. Na podłodze leżały kolorowe dywaniki, na ścianie wisiały rodzinne zdjęcia, na pułkach poustawiane były różne bibeloty. Od razu pokierowali się do pokoju znajdującego się po prawej stronie. Na kanapie oglądając telewizję siedział młody mężczyzna. Był to brunet, dobrze zbudowany o kremowej cerze.
- O cześć - uśmiechnął się na widok Caleba, jednak po chwili przeniósł wzrok na jego towarzyszkę.
Caleb podążając za jego wzrokiem od razu zareagował.
- To Lucy. Opowiadałem ci o niej ostatnio - dodał. - A to Jeremy, jeden z najlepszych miejscowych łowców.
Chłopak ukłonił się uśmiechając się promiennie. Sprawiał wrażenie przyjaznego i raczej niegroźnego. Jednak skoro był najlepszym łowcą w tym mieście to raczej nie jedno miał na sumieniu. W końcu było to miasto pełne wampirów.
- Pomożesz nam - odezwała się Lucille nadal mając łzy w oczach.
- Postaram się. Tylko o co chodzi? - odpowiedział chłopak wskazując na stolik znajdujący się w kuchni.
Para opowiedziała o wszystkich problemach dzisiejszego dnia, a właściwie kilku dni. Brunetka wspomniała również o swoim byłym chłopaku, o spotkaniu z Kolem i zaginięciem przyjaciółki. Dodała jednak również informacje o wiadomości zostawionej przez pierwotnego. Jeremy cały czas słuchał zastanawiając się nad rozwiązaniem. Walczył wiele razy z wampirami, znał dobrze pierwotnych, jednak nigdy nie odważył się im przeciwstawić, nie licząc kilku razów kiedy chciał obronić przyjaciół, czy rodzinę. Wiedział, że lepiej zostawić ich w spokoju. W końcu kiedy zabija się pierwotnego ginie cały linia wampirów stworzonych przez nich i pozostałe wampiry, a jego siostra Elena od niedawna również stała się wampirzycą.
- Macie jakiś plan? - zapytał po zakończeniu opowiadania historii przez dziewczynę.
- Mam, jednak jesteś nam w tym potrzebny - dodał Caleb.
W tym samym momencie zadźwięczał telefon Lucy. Dziewczyna wyjęła go z kieszeni i spojrzała na ekran. Dostała jedną wiadomość. Natychmiast ją otworzyła, było to nagranie. Brunetka zasłoniła usta ręką. Była na nim Everly. Leżała na ziemi z wielką raną na szyi z pewnością po ugryzieniu wampira. Było jednak w niej coś nadzwyczajnego. Była zbyt wielka, a zabarwienie wokół rany miało odcień zielonego. Coś było nie tak. Chłopcy od razu zaczęli spoglądać jej przez ramię. Jeremy spojrzał na Caleba. Oboje mieli przerażenie w oczach. Lucille od razu zorientowała się, ze coś jest nie tak.
- Co się dzieje? - zapytała.
- To się zaczęło - powiedział Caleb nie odrywając wzroku od Jeremy'ego.
***
Rebekah siedziała obok braci Salvatore sącząc Burbona. Jej twarz była blada, mimo tego że przez kilkaset lat była martwa, było to nadzwyczajne zjawisko. Bracia również nie byli uśmiechnięci. Cała trójka zastanawiała się nad czymś.
- Musimy go powstrzymać - powiedział w końcu Damon.
- Zdecydowanie. Pamiętacie jak to wyglądało w 1867r. co ledwo go odratowaliśmy. Nie wiedziałam, że ponownie może to zrobić - dodała Rebekah.
- Tylko dlaczego teraz wpadł na wznowienie działania? - zastanawiał się Stefan.
- Coś musiało się zmienić ostatnio - dodała Rebekah.
- A kto ostatnio wpadł do Mystic Falls? - dodał Damon.
- Ta mała blondynka ze swoją zgrają - dokończył Stefan.
- No to mamy to.
Cześć. Z góry przepraszam za opóźnienia, ale nawał pracy i obowiązków odbija się na blogu. Rozdział króciutki, ponieważ miałam pewien pomysł jednak nie chciałam go zbytnio rozwijać, ponieważ jestem ciekawa co moje współautorki wymyślą. Zapraszam do czytania.