Ciemne tęczówki Haydena świeciły groźnie. Coś się w nim
zmieniło. Wyglądał tak samo, ale to nie był już troskliwy, odważny chłopak Lucy.
Czuła to, ponieważ spoglądał na nią bez jakiegokolwiek uczucia. Twarz miał
kamienną nawet wtedy, kiedy rozwiązywał osłabioną Everly. Dziewczyna ledwo
trzymała się na nogach, a pomocnik Kola uderzył ją w twarz, co sprawiło, że
natychmiast się pobudziła. Nie wróciły jej jednak siły, żeby mogła pokonać
Pierwotnego i umięśnionego Haydena, a przy tym uratować przyjaciółkę. Lucille
to widziała, a serce – już pogruchotane – rozpadło się na jeszcze drobniejsze
kawałki. W oczach zalśniły jej łzy, gdy nagle przypomniała sobie, w jakiej
sytuacji się znajduje.
Nie tak ją szkolono. Musiała być silna i stawić czoła
każdemu niebezpieczeństwu.
- Wypuść ją! Natychmiast! – krzyknęła prosto w błyszczące czerwienią ślepia Kola. Ujrzała jeszcze tylko jak jego kącik ust delikatnie
się uniósł, po czym zapadła ciemność.
***
- Musimy tam iść – oznajmił Caleb.
- Na pewno sobie dobrze radzi – stwierdził Damon bez
krzty przejęcia. Dłubał w ziemi cienkim patykiem, żeby zabić nudę.
- Może i jest wyszkoloną łowczynią, ale Kol to Pierwotny!
Kto wie, co może znajdować się na dole! – obruszyła się Bonnie, podchodząc do
Damona. Kiedyś bardzo się go bała, ale ten strach minął z chwilą, gdy dotarło
do niej, że jest od niego potężniejsza.
Damon też miał tą świadomość, ponieważ - widząc śmiertelne
spojrzenie Bonnie - wzniósł ręce ku niebu.
- Dobrze, dobrze!
Chodźmy sprawdzić, co ta mała tam porabia.
Nie zdążyli dobrze podejść do schodów, gdy z dołu
dobiegły ich czyjeś kroki. Wtem wyłoniła się poturbowana Everly z
rozczochranymi włosami, przerażeniem w oczach i krwawiącą szyją.
Damon w wyniku impulsu od razu znalazł się przy
dziewczynie, ofiarując jej siebie jako oparcie. Blondynka wtuliła się w niego,
ciężko oddychając.
- Co się tam stało? Gdzie Lucy? – spytał Caleb.
- Nic ci nie jest? – wyszeptał Damon.
Everly pokręciła głową, a gdy spojrzała na wampira, nie
mogła powstrzymać łez.
- On wiedział – wychrypiała z przymrużonymi oczami.
- Co?
- Że przyjdziecie. Że ona przyjdzie. Czekał na Lucy. A
teraz ją ma i uciekł. Zniknęli. Jego pomocnik… Wypuścił mnie. Hayden. O boże.
Mówiła bez ładu i składu, ale wszystko do nich dotarło.
- Po co puściłem ją tam samą! – skarcił się Caleb.
Bonnie podeszła do niego i położyła swoją dłoń na jego plecach.
- Chodźmy jej poszukać. Uda nam się. – Spróbowała go
pocieszyć. – Everly – zwróciła się do łowczyni. – Czy wiesz, jak uciekli?
Słyszałaś może gdzie?
- Patrz, w jakim jest stanie! – zagrzmiał Damon ze złością.
– A ty ją jeszcze wypytujesz.
Zachowanie wampira wprawiło Bonnie w lekką konsternację,
ale nie dała się wyprowadzić z równowagi.
- Przepraszam. Po prostu może zna odpowiedzi na istotne
pytania.
- Wiem, gdzie są. Zaprowadzę was – wydukała Everly. Damon
spojrzał na nią z dziwną troską w oczach.
- Jak chcesz to zrobić? Nie dam ci…
- Zamknij się – przerwała mu, przeczesując swoje sklejone blond włosy. Bonnie zdążyła zauważyć, że
dziewczyna powoli dochodzi do siebie. – Nie mamy czasu do stracenia.
***
Stał w milczeniu oparty o zimną ścianę z kamienia, spoglądając na nieprzytomną dziewczynę. Myślał nad tym, jak przygotować ją do tego, co planuje, gdy wtem z ciemności wyłonił się Hayden. Nie był sam - ciągnął za sobą na wpół żywą kobietę. Wyglądała na ponad trzydzieści lat, miała kręcone kruczoczarne włosy, a z jej zielonych oczu wywnioskować można było, że jest przerażona na śmierć.
- Nada się - stwierdził od niechcenia Kol, wzruszając ramionami i momentalnie znalazł się przy swoim poddanym. Wyrwał mu kobietę i przyssał się do jej szyi.
- Szybko poszło - powiedział po chwili Hayden, krzywiąc się z niesmaku. Kobieta leżała u jego stóp bez cienia życia.
- Po co miała cierpieć? - odparł Kol i zwrócił swoją uwagę ponownie na nieprzytomną. - Kiedy ona się w końcu obudzi... - wymruczał sam do siebie.
Gdyby jego plany były inne, a ona nie byłaby łowczynią, pragnącą jego śmierci, to kto wie, może nawet dałby jej szansę. Nieprzytomna i poturbowana wyglądała całkiem przyjemnie. Żal byłoby ją zjeść, pomyślał Kol i uśmiechnął się pod nosem. Czuł na sobie wzrok Haydena, ale nie zwracał na to najmniejszej uwagi.
- Pójdź i zobacz, jak się ma reszta - zakomenderował, a jego pomocnik bez zarzutów wykonał rozkaz.
Kol przykucnął przy łowczyni i przekrzywił głowę.
- Jak ty miałaś na imię?.. - wyszeptał i zaczął się zastanawiać, gdy nagle dziewczyna szeroko otworzyła oczy i uskoczyła do pozycji siedzącej. Rozglądała się z przerażeniem dookoła, a gdy jej wzrok spoczął na dłużej na wampirze, twarz spowił cień złości, determinacji i żalu.
Dlaczego ona się mnie nie boi?, zadał sobie to pytanie w myślach Pierwotny, jeszcze bardziej przekrzywiając głowę.
- Kol - wysyczała, a w tonie jej głosu nie było słychać nic poza wściekłością.
- To imię w twoich ustach brzmi naprawdę rewelacyjnie. Mogłabyś powtórzyć? - Pierwotny postawił na żarty, by jeszcze bardziej podjudzić dziewczynę. Oczywiście uzyskał efekt już po chwili, bo łowczyni aż zacisnęła pięści.
- Co chcesz ze mną zrobić? - spytała, mrużąc oczy.
- Jeszcze do końca nie jestem pewien. Ciągle się waham - przyznał szczerze, co go zaskoczyło.
Wstał pośpiesznie i przyległ do ściany w niecałą sekundę. Nie chciał, żeby dziewczyna ujrzała w jego oczach zaskoczenie czy nawet przerażenie.
Dlaczego ja to powiedziałem?! Przecież wcale się nie waham, skarcił się w myślach. To pewnie przez te oczy. Tak, to te oczy.
Pokręcił głową, by oczyścić umysł. Nie mógł dać się rozproszyć.
- Gdybym tylko mogła... - Dziewczyna wstała powoli ze wzrokiem utkwionym w Kola.
- To co? - spytał, przybierając swój najseksowniejszy uśmiech. - Jestem pewien, że nie możesz się powstrzymać przed pocałowaniem mnie, ale przykro mi... To nie przejdzie. Musiałabyś mieć w sobie choć trochę... elementów przyciągania.
- Ostatnią rzeczą, którą bym chciała zrobić, to dotknięcie ciebie! Co dopiero jakiś pocałunek - odparowała z wściekłością.
- Czemu jeszcze nie uciekłaś? - spytał, zmieniając temat.
- Nie mam przy sobie żadnej broni, nie wiem, gdzie jestem, a ty złapałbyś mnie w sekundę.
- Mądrze - skwitował, podchodząc bliżej. - Zasłużyłaś, żeby wiedzieć, co się z tobą stanie.
Wciąż się uśmiechał, chociaż nie miał pojęcia czy był to uśmiech złoczyńcy i morderczego Pierwotnego, czy to z powodu tej dziewczyny, której oczy hipnotyzowały go jak żadne inne.
Lucy - usłyszał w głowie jakiś cichy głosik.
Tak miała na imię.
Tak miała na imię.
***
Cała piątka szła powoli przez ciemny las. Jeremy oddał swoją kurtkę poturbowanej Everly, ale dziewczyna dalej się trzęsła. Jej stopy ledwo odrywały się od podłoża, a powieki opadały co chwilę, jak gdyby nie spała co najmniej trzy noce. Jednak było widać, że nie chce tego po sobie ukazywać. Starała się wyglądać na silną i zdeterminowaną, ale Salvatore przyglądał się jej cały czas kątem oka i bez problemu dostrzegał, jaka była prawda. Nagle łowczyni zahaczyła stopą o wystającą gałąź i byłaby upadła, jednak natychmiast uratował ją Damon.
- Strasznie mi słabo - wychrypiała z zamkniętymi oczami. Jej maska silnej łowczyni prysnęła i wampirowi ukazała się cierpiąca, zmęczona nastolatka. - Damon... Spać.
- Nie możesz zasnąć, rozumiesz?! Nie możesz - oświadczył z powagą, lekko nią potrząsając. Everly otworzyła oczy. - Bon-bon, nie potrafisz zrobić jakiegoś abrakadabra, żeby ją wyleczyć? - spytał, a w jego oczach widać było przejęcie.
Czarownica już miała odpowiedzieć coś niemiłego, ale widząc tak niecodzienne spojrzenie wampira, powstrzymała się.
- Nic nie poradzę, przepraszam - stwierdziła ze smutkiem i spojrzała na Everly. - Musisz wytrzymać. Gdy już dojdziemy do celu, Jeremy i Caleb zabiorą cię do szpitala i tam zajmą się tobą odpowiedni ludzie.
- Nie zostawię jej! - obruszył się Damon, co jego samego chyba zaskoczyło.
- Nigdzie nie jadę! - Wykrzyknął w tym samym czasie Caleb.
Bonnie wywróciła oczami.
Bonnie wywróciła oczami.
- Ty - wskazała na Damona - na razie utrzymuj łowczynię przy życiu. A ty - tu przeniosła wzrok na Caleba - pilnuj drogi. Później sytuacja wykaże czy będziesz tam potrzebny.
Pierwszy raz od niepamiętnych czasów Damon nie obdarzył Bonnie sarkastyczną kwestią, czy nawet krzywym spojrzeniem. Bez problemu przyjął, kto rządził, bo w głowie miał tylko cierpiącą Everly.
Nie jest z nią dobrze, stwierdził w myślach i bez wahania wziął ją na ręce. Osłabiona dziewczyna nie była w stanie się temu sprzeciwić.
- Dziękuję, Damon - wyszeptała tak cicho, że tylko on był w stanie to usłyszeć. Reszta szła przed nimi bez krzty zainteresowania.
- Trzymaj się, dzieciaku - odparł z uśmiechem pełnym troski i uczucia, jakie nie pojawiło się w nim od czasów Katherine Pierce. I Damon nie czuł się ani trochę źle z tego powodu.
***
No to się napisał rozdział. Zauważcie, że w moich odcinkach zawsze jest dużo Damona i Everly, a to dlatego że bardzo uwielbiam tego wampira i strasznie zależy mi na rozbudowywaniu tego wątku pobocznego.
Akcja może za wiele nie ruszyła, ale jakieś elektryzujące iskry są pomiędzy Lucy i Kolem oraz Damonem i Everly. A to jest to, co piszę najlepiej, czyli miłosne potyczki. Ogólnie nie lubię, jak akcja toczy się za szybko. Już w kolejnym rozdziale na pewno dowiecie się, co takiego Kol szykuje dla Lucy.
Czy ekipa ratunkowa zdąży na czas, by uratować Lucille? Czy Everly wytrwa? Co planuje Pierwotny i jakie będą tego skutki?
Do "zobaczenia" za kilka tygodni, buziaki! :)
Ja mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy. Uwielbiam zabijać ludzi w opowiadaniach, ale czytanie czyiś to co innego. :D Spodobały mi się oba miłosne wątki. :DDDD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny wspaniały rozdział! :)
OdpowiedzUsuńBoski :***
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć taki talent jak ty :***
Mogłabyś wpaść do mnie i oceniła mojego bloga ?
kolor-prawdziwego-nieba.blogspot.com
Dopiero zaczynam i chciałbym mieć komentarz od tak wspaniałej blogerki jaką jesteś ty :**
Mam nadzieję że wpadniesz i zostawisz komentarz i dodasz się do obserwatorów :*
Ja w wolnej chwili postaram się oczywiście wpaść :) Cieszę się, ze podobał mi się mój rozdział. :)
UsuńPozdrawiam, Julss xx
Ci*
UsuńSuper rozdział. Masz talent do pisania. Ostatnio znalazłam twoje opowiadanie i bardzo mi się spodobało. Będziesz dodawała jeszcze rozdziały? Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńTo jest opowiadanie grupowe. Aktualnie nie mam żadnego kontaktu z dziewczynami, więc niestety nie wiem, jak potoczą się losy tego bloga. Ostatnio (choć było to dawno) to ja dodawałam rozdział, więc nie moja kolej... Kiedy będę coś wiedzieć, na pewno dam znać. :)
UsuńJestem tu pierwszy raz, ale ogólnie mi się podoba. Dużo zawirowań i tajemnicy i choć natężenie akcji nie takie jak preferuję, to się nie nudziłam ;)
OdpowiedzUsuńCo mam do zarzucenia to to, że:
-małoooo opisów ;/
-tą świadomość- powinno być tę świadomość
byłaby upadła- upadłaby
i coś jeszcze było w tej ostatniej scenie, ale już nie pamiętam x)
Także tak jak mówiłam jest dobrze i poda mi się ;) Zdziwił mnie trochę Damon w ostatniej scenie, tak się nie kryl przed innymi za bardzo i wgl jak nie on XD
No i Kol taki zagmatwany, sam chyba nie wie czego chce, ale i tak go uwielbiam <3
Anyway, trochę nieskładnie i wgl jakiś nieogar wyszedł, także sorka. Może jakoś dojdziesz do sensu tego komka XD
Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;*
http://hsdsintvd.blogspot.com/
Cieszę się, że Ci się spodobało :)
UsuńStaram się właśnie opisywać wszystko, bo do tego przywiązuje dużą wagę, ale widocznie tutaj się tym nie pochwaliłam, skoro narzekasz, eh :(
Zawsze mam problem z tym tą,tę! Dziękuję za podpowiedź :)
Moim zdaniem tak jak ja napisałam też jest dobrze, różnie można pisać, a z taką formą jak moja spotkałam się w niejednym opowiadaniu, a nawet w którejś z książek, które niedawno czytałam, ale nie jestem w stanie ci teraz powiedzieć w jakiej.
Połapałam się jakoś w tym komentarzu, nie przejmuj się. :D
W wolnej chwili wpadnę :)
Pozdrawiam również! Julss xoxo
Strasznie spodobało mi się Twoje opowiadanie, dawno nie czytałam czegoś tak ciekawego. Pojawią się jeszcze jakieś rozdziały? Czekam z niecierpliwością, mam nadzieję, że to nie koniec.
OdpowiedzUsuńKurczę, zapominacie, że to opowiadanie jest/było grupowe. Byłyśmy we trzy, teraz nie mam kontaktu z dziewczynami... Nie wiem, czy będziemy jeszcze prowadzić tego bloga. Jeżeli się zgodzą, zawsze będę mogła zabrać się sama za jego pisanie, ale to się jeszcze okaże :) Nie chciałabym porzucać tego opowiadania. :)
UsuńPozdrawiam, Julss xx
I jak będziesz kontynuowała yego bloga?;*
OdpowiedzUsuńNie wiem. Raczej nie w najbliższym czasie. Poza tym nie mam kontaktu z dziewczynami, a sama nie chcę podejmować decyzji. :/
Usuń